,,Bo osoby, które uważamy za przyjaciół,
tak naprawdę czekają, by wbić
nam nóż w plecy''
Można by pomyśleć, że gdy wojna się skończyła wszystko się
ułoży. Jednakże dla mnie czas po skończeniu wojny był jednym z najgorszych chwil
w moim życiu o ile nie najgorszym. Moje życie prysło niczym bańka mydlana. W
mojej głowie ciągle huczały słowa wypowiedziane przez mojego byłego już
chłopaka Rona. ,,Jesteś nic nie wartą i brudną szlamą.’’ ,,Byłaś nam potrzebna
tylko po to by zrobić za nas całą pracę i pomóc w pokonaniu Voldemorta.’’
,,Plamisz rasę czarodziejów swoim obrzydliwym pochodzeniem.’’ Jeśli wtedy byłam
już na skraju załamania to nie wiecie co czułam, gdy straciłam swojego
najlepszego przyjaciela, którego traktowałam jak brata. Myślałam, że mnie
obroni. Powie coś Weasley’owi, ale on jeszcze bardziej mnie zranił. Poparł
Ronalda i razem wyszli z Wielkiej Sali odprowadzenie dumnymi z nich spojrzeniami
zebranych w WS ludzi. Szczycili się chwałą, a mnie zostawili samą jak palec z poranionym
sercem.
Dwa miesiące później…
Minęły całe dwa miesiące od rozłąki z pseudo przyjaciółmi.
Zerwałam z nimi wszelkie kontakty. Wiem, że postępuje trochę jak tchórz
oddalając się od problemów, z którymi powinnam stawić czoła, ale ja inaczej nie
dam rady. Dzisiaj jest pierwszy września i jadę do mojej ukochanej szkoły. Do
mojego Hogwartu. Od skończenia wojny wiele się we mnie zmieniło. Nie jestem już
tą samą osoba. Co prawda dalej lubię siedzieć z nosem w książce i spędzać
godziny w bibliotece, ale mój styl bycia uległ lekkiej zmianie. Chociaż by
zmieniłam swój styl ubierania. Zdołałam uporać się z szopą włosów i teraz są
one lśniące i lekko pofalowane. Sięgają mi niemal do pasa i są one w odcieniu
jasnego brązu.
Aktualnie jest godzina 8:50, a ja siedzę w wannie po brzegi
wypełnioną wodą z płynem do kąpieli o zapachu Ananasa. Gdy woda zrobiła się już
chłodna wyszłam z wanny i wytarłam się by po chwili owinąć się w cytrynowy
puchaty ręcznik. Wyszłam z łazienki i weszłam do mojego pokoju. Jego ściany były
koloru lawendy. Panele tak samo jak meble były z jasnego drewna. Naprzeciwko
drzwi wejściowych na środku pokoju stało wielkie łoże z lekko przezroczystym
baldachimem. Pościel na łóżku była biała z wrzosowymi akcentami. Obok posłania
znajdowały się drzwi prowadzące na dość pokaźnych rozmiarów taras. Naprzeciwko
drzwi łazienkowych można było zauważyć
wielka rozsuwaną szafę z dużym lustrem na całej jej powierzchni. Koło drzwi
wejściowych widoczna była toaletka, na której znajdowało się kilka kosmetyków i
kremów. Po drugiej stronie łóżka widoczne było równie duże okno z ozdobnymi
firankami i białymi zasłonami. Pod nim znajdowało się biurko. W pokoju
znajdował się również regał wbudowany w ścianę. Podeszłam do szafy i wyjęłam z
niej ubrania . By po chwili podejść do toaletki i wyjąć z niej biżuterie oraz
się pomalować. Włosy związałam w niedbałego koka. Gdy byłam już w pełni gotowa
była godzina 9:35. Postanowiłam już teleportować się na peron. Wzięłam walizkę
i wyszłam przed dom. Zamknęłam drzwi i deportowałam się w jakąś pustą uliczkę
niedaleko stacji. Gdy przeszłam przez barierkę, zauważyłam coś czego nie
chciałam spotkać już nigdy choć wiedziałam, że to niemożliwe… Przy barierce
stała cała rodzina Weasley’ów z Harry’m. Nagle moje spojrzenie skrzyżowała się
ze spojrzeniem Ronalda. Uśmiechnął się w moją stronę szyderczo i krzyknął:
-O, czyżby to szlama naczelna Gryffindoru!-prawie wszyscy, którzy
byli na stacji zerknęli w naszą stronę. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi
i szłam przed siebie zmierzając do czerwonej lokomotywy. Jednak chłopak był
nieustępliwy.
-Co naszej dziewczynce zatkała buzię?-powiedział z udawanym
smutnym wyrazem twarzy.
Nagle do rozmowy dołączył się Potter.
-Daj
jej spokój.-zakwitła we mnie iskierka nadziei, która tak szybko znikła jak się
pojawiła.-Też chce się z nią trochę podroczyć.-Nie wytrzymałam i weszłam do
pociągu by po chwili zając jakiś wolny przedział. Pozwoliłam swoim łzą
swobodnie płynąć strumieniami po mojej twarzy. Co ja zrobiłam nie tak, że oni
mnie opuścili? Starałam się jak mogłam by być dobrą przyjaciółką. Ale może oni
jednak nie byli mnie warci? Może po prostu byłam dla nich maszyną do odrabiania
prac domowych? Wzbudziła się we mnie złość. Nie dam im satysfakcji. Nagle drzwi
do przedziału się otworzyły i stanął w nich